Wieczorna wyprawa zaowocowała tym razem uchwyceniem gwiezdnego przybysza w kadrze aparatów :) Dzięki tej obserwacji już wiedziałem, dlaczego sztuka ta nie udała się poprzedniego wieczoru - kometa była schowana za pasmem chmur, które tej nocy po prostu dominowało. Tym razem stało się inaczej - chmury rozpłynęły się i tylko kolejny front pomału wyłaniał się zza horyzontu (na tym ujęciu nawet nie próbowałem przywołać C/2023 A3... za krótka ekspozycja i zbyt mała ogniskowa - pojenyńcza klatka 7Da, 16mm F/4.0):

Po złożeniu około 100 zdjęć kometa i jej ogon stały się lepiej widoczne (6D, 200mm F/4.0, ekspozycje ok 0,5...6s); doskonale widoczny jest ruch tego układu - kometa "goniąca" Słońce, chmury wypływające zza horyzontu - istne wieczorne wyścigi (trzeba się było mocno streszczać z wykonywaniem zdjęć):

Upływające dni będą "podnosić" naszą kometę na nieboskłonie, wobec czego jej ogon nie będzie tak skutecznie maskowany wieczorną zorzą.