Z wielkim żalem pożegnałem mojego wieloletniego Mentora, Kolegę i Instruktora...

Nie żyje Jarosław Rudziński - Dyrektor Zarządzający NTN-SNR ...

Jarka po raz pierwszy spotkałem dzięki naszemu wspólnemu znajomemu - Waldkowi Wingralkowi. To Waldek, wielokrotnie przeze mnie "wymęczony" w akrobacji podstawowej na naszym klubowym Puchaczu wskazał mi właśnie Jarka - do dalszego rozwijania mojej pasji. I tak w 2012 roku, na niemalże nowym Fox'iku, rozpoczęliśmy z Jarkiem naszą wspólną przygodę w akrobacji szybowcowej. To On pomógł mi postawić moje pierwsze - wtedy jeszcze mocno niepewne - kroki, to On wbijał godzinami do głowy zasady bezpieczeństwa - zasady, od których Jarek nie uznawał żadnych odstępstw. Znakomita większość z tego, czego nauczyłem się w trakcie szkoleń do akrobacji wyższej i wyczynowej pochodziło właśnie od Niego. Próbował wpoić w nas wszystkich podstawy niezbędne do dalszych, już samodzielnych, prób, zasady nie tylko bezpiecznego latania we własnym wykonaniu, ale także dbałość o innych. Prosił, aby nie przechodzić obojętnie koło błędów innych pilotów, aby nie ustawać w wysiłkach wyedukowania jak najszerszej grupy dającej przykład - dobry przykład, oparty na solidnych podstawach, chroniący pilotów, którzy jeszcze nie wszystkich sytuacji sami doświadczyli. To, aby pomagać innym - bezwarunkowo i zawsze - było pierwszoplanowym celem Jarka i to Jemu właśnie zawdzięczam równie bezkompromisowe podejście do latania.

Jarek zawsze miał niewiele czasu - ale zawsze oferował go tym, którzy chcieli z Jego pomocy skorzystać. Nie zliczę tych wypadów na Rudniki, gdzie od wczesnego rana w aucie dyskutowaliśmy jak ulepszyć, poprawić, usprawnić albo uczynić bardziej bezpiecznym nasze latanie. Ile razy na starcie patrzyliśmy na siebie nawzajem - i reagowaliśmy, żeby sobie pomóc. Ile razy razem cieszyliśmy się wspólnym lotem, który nam obu przynosił tyle satysfakcji.

Wielokrotnie po zakończonych lotach (szczególnie, gdy wykonywaliśmy je poza sezonem), już w drodze do domu, było niemalże naszym rytuałem: "Hi, Jarek", "Hi, Michał" -  i tak zaczynała się nasza pogawędka o tym, co ciekawego wynikło z podniebnej przygody. Czasem to były wnioski typu "ooo, to ciekawe, dam to do programu dla uczniów, to dobry temat", kiedy indziej "spróbuj tak, powinno się udać, daj znać jak się to leciało", a jeszcze w innym przypadku "dobra, musimy zacząć jeszcze raz, tak się tego oblecieć nie da"... Co więcej - bywały i takie przypadki, gdy rozmowa kończyła się... dojazdem do domu (a więc po blisko dwóch godzinach). Będzie mi bardzo brakować tych uwag, tej otwartości, tego zaangażowania... Wierzę, że przynajmniej po części uda mi się to dzieło kontynuować, ale bez Jarka będzie to bardzo trudne.

Na Ironię losu zakrawa fakt, że o sytuacji korkociągu na małej wysokości dyskutowaliśmy w kabinie jeszcze w tym roku "Jak będziesz kiedyś latał z uczniami, uważaj - w czwartym zakręcie często patrzą tylko na pas, żeby się w nim zmieścić; to prowadzi do przeciągnięcia przy "dowijaniu" i może się zakończyć wypadkiem". Gdyby tylko mógł przewidzieć, że w podobnej sytuacji znajdzie się już niedługo :(

W katastrofie naszego Fox'a 23 października 2022 roku zginał Jarek Rudziński. Leć wysoko i pilnuj nas tam, w górze!